Bo ten.
Takie tam marzenie, o. Zwykłe. Mam. Trochę śmieszne w zasadzie, no ale jest.
Realizacja idzie pińć razy wolniej niż początkowe szacunki, ale idzie. Juhu.

wtorek, 16 czerwca 2009

RELACJA HERMETYCZNA (strzępy dziennika znalezione przy denatach)

Motto: ...a wozi pan świnie?

Środa:
Pieczenie prosiaka. Akt kanibalizmu. Klerykalna sesja zdjęciowa przy truchle świni jadalnej. Pierwsza procesja bożocielna w tym roku, poprowadzona przez ulice Żywca tuż po północy.

Czwartek:
1. Skałki w Zubercu. Wszyscy wspinają, zjeżdżają i krzyczą z góry: „mam auto!”. Świnia dodatkowo robi kabaret i dynda. Deszcz pada, Pomroczny z petem w gębie i w pełnym deszczu asekuruje Słońce Żywca.
2.Zakopane. Krupówki. Wielokrotne zamachy na świńskie życie, między innymi poprzez utopienie, bicie po tytanowej dupie i podstępne upuszczanie.
3.Kultowe rozmowy, fragmentaryczny zapis odtworzony z czarnej skrzynki:

- Wozi pan świnie? - Biskup nie do końca wiedział, co go podkusiło, aby w środku nocy zadać to pytanie taksówkarzowi, ale niespodziewanie opłaciło się to. Według późniejszych relacji – dryndziarz miał zrobić oczy jak złotówki i wykrztusić z siebie tylko jedno słówko, za to odpowiednio nabrzmiałe zdziwieniem.
- Co?


- Ale obiecał pan że jak sprzedam wam piwo, to szybko sobie pójdziecie...


piątek:
Miał być Mnich, wyszła dezynfekcja bo padało. Ze smutku zjedzono kilka róż. Czerwone są smaczniejsze od niebieskich a niebieskie to pomalowane białe. Żeby nie wyjść z wprawy i nie stracić kondycji całkowicie – wzięliśmy udział w nocnym marszobiegu (Memoriał im. Deutera). Impreza fajna, ale dość kosztowne wpisowe.

Sobota: Wyrypa do Kuźnic i z powrotem. Padało. Alicja spacerowała. Reszta nie, ale duchem byliśmy na graniach. Przygotowanie teoretyczne do Alp. Dygot. Peregrynacje Biskupa po Polsce.

Niedziela:
Granaty jackowo-lufkowe, świński Kościelec.
Nienawidzę Boczania.

Teraz My:

Biskup


Ali7


Łukasz T



Jacek


Świnia na Świnicy



Lufka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz