Bo ten.
Takie tam marzenie, o. Zwykłe. Mam. Trochę śmieszne w zasadzie, no ale jest.
Realizacja idzie pińć razy wolniej niż początkowe szacunki, ale idzie. Juhu.

poniedziałek, 5 października 2009

Pierwsze wyjście z szoku

stąpamy we troje po niepewnym gruncie... Mr. Green (relacja "Marysi")


RELACJA TROSZKĘ.
Korzystając z urlopu na uczelni (filia Politechniki) wybrałam się na słowacką stronę Tatr z zamiarem zdobycia Koprowego. Startowałam z miejscowości Csorbató, skąd czerwonym szlakiem udałam się nad Popradské Pleso. W schronisku nad jeziorem wypatrzyłam ślady jednego z forumowiczów, niejakiego Gustawa... Niedobrego Mr. Green


Spotkałam tam również gang dzikich wieprzy:


W dalszą drogę nad Veľké Hincovo Pleso udałam się w towarzystwie wieprzowego gangu. Droga nie przebiegała do końca spokojnie! Miałam wrażenie, że cały czas jesteśmy obserwowani. Nad Hińczowym okazało się, że faktycznie nie wędrujemy sami - tak się złożyło, że akurat tego dnia odbywały się w owej okolicy manewry kobiecych oddziałów Palestyńskiego Frontu Wyzwolenia Krupówek. Uprzejme terrorystki pozwoliły się sfotografować:

Nie odmówiły także, kiedy ja poprosiłam je o wykonanie fotki:

W dalszą drogę wyruszyliśmy ekipą powiększoną po raz kolejny (gang dzikich wieprzy, palestyńskie terrorystki i ja), kiedy nagle czekała nas kolejna niespodzianka!
Okazało się, że nad Hińczowym weekend spędza Spiderman!!!


W dalszą drogę wyruszamy zatem w składzie całkiem solidnym i w komplecie docieramy na Kôprovské Sedlo. Tutaj horská sviňa zaczyna marudzić, zwalniać i zasypiać. Czyli wyrabia świńską normę nieprzynoszących ujmy wycofów. Dla zmylenia ekipy jeszcze przez kilka minut udaje że idzie, zwalniając coraz bardziej i zostając w tyle. Przez chwilę dopingujemy ją do marszu, w końcu machamy ręką i zostawiamy truchło na szlaku, jakieś 20 minut przed wierzchołkiem.
Na górze palestyńska terrorystka wykonuje szereg chwytających za serce, zajebiaszczych panoramek: