Bo ten.
Takie tam marzenie, o. Zwykłe. Mam. Trochę śmieszne w zasadzie, no ale jest.
Realizacja idzie pińć razy wolniej niż początkowe szacunki, ale idzie. Juhu.

niedziela, 22 lutego 2009

Rzeczy które robisz na Kiczorze będąc martwym.

31 stycznia 2009, sobota.
Godzina 16.08, dom.
Telefon. Jonasz.
Pedałko, jest plan. Jedziemy w góry na wschód słońca.
Raczej nie, pracuję.
A bo z tobą to tak zawsze. Jaki masz rozmiar buta?
39, ale?...
A ile masz wzrostu?
Stosiede.... ale?...
Idziemy na biegówkach.
Ale nie umiem!
Nie marudź, ja też nie.
Pracuję.
Przestań.
No dobra, kto jedzie?
Ty, Niprov, ja.
Nie mam kasy.
Jakoś się policzymy.
O której?
Druga.

Godz. 20.30, dom.
Telefon do wypożyczalni za Krzeszowicami.
Nie, nawet jeśli przyjedzie pani za dziesięć minut to nie wypożyczymy, bo już zamykamy, podliczamy kasę. Nie, nie i nie.

Godz. 21.00, samochód w kolorze bordo ];->. Zakopianka.
Ciśnij, ciśnij!...

Godz. 21.30, parking przed wypożyczalnią.
Właściciel wypożyczalni zdecydował się poczekać, bo to w historii wypożyczalni może dziesiąta prośba o biegówki. Wychodzimy. Na drzwiach napis: JEŚLI WIDZISZ, ŻE ZBLIŻA SIĘ DO CIEBIE GÓRA A NIE MASZ NA IMIĘ MAHOMET TO UCIEKAJ, BO TO NA 100% LAWINA!

Ty, ale będzie miał minę, jak ty mu rano te biegówki oddasz.
No. Nie zaskoczył...

22.15, Kraków.
Do domu. Pracować. Do pierwszej.

1 lutego 2009, niedziela.

1.20, dom
Umiejętność zaszywania na sobie rozprutych kales...getrów za pomocą zakrzywionej igły tapicerskiej, bez przyszywania ich do nogi i majtek – bezcenna.

1.55, Rondo Kocmyrzowskie
Podaj koordynaty, jadę
Czekam przed nocnym monopolowym.

2.08, Dąbie
Przepakowanie z Bordowego];-> do BMW ;) I jazda.
Tym razem na pewno się nie zgubimy...

...to wy się gubcie, a ja się prześpię



3.30. Gdzieś
Nie. Nart nie da się założyć zagiętym czubkiem do tyłu.
Tak. Ześlizgiwanie się tyłem z lodu jest frustrujące.
Tak, ślizg po płaskim jest przyjemny.
Tak, ciągle pamiętam, w jaki sposób podchodzi się pługiem

4.30. Gdzieś dalej
Droga jak ze snu. Pytanie tylko, czy to koszmar czy piękna bajka. Trochę koszmar, bo trochę lód.

5.??
Narty przytroczone do plecaka. Zrobiło się pod górkę.

??, Gdzieś
Jaśnieje. Szarzeje. Kak priekrasno! Uczucia tzw. mieszane. Zachwyt plus wściekłość: haczę przypiętymi do plecaka nartami o gałęzie. Gałęzie pozbywają się śniegu. Za mój kołnierz. Kurf!...

??
KURF!

Kiczora, wschód słońca


Niespotykane zjawisko meteo, zakropkowane niebo :mrgreen:




...ychu... dychu...








Puchnę, brzęknę, podziwiam, wyrywam Jonaszowi aparat, robię zdjęcia. Jonasz wyrywa mi aparat, robi zdjęcia. Karo robi zdjęcia. Wszyscy robią zdjęcia.


9.00, zejście
Nie, ponowne założenie sztachet nie było dobrym pomysłem. Teraz nie dość że leżę w zaspie, to nie mogę ich odspawać od nóg. Ratunku. Umrę tutaj.

9.50
Dopełzam do samochodu. Wita mnie przyjazny ryk klaksonu. Wydobywam się z ciuchów służbowych ;-) i jedziemy na kavulon.